Bałkańska krew buzowała w "Spodku". I wtedy ruszyli chłodni Skandynawowie
Przez 35 minut Serbia grała w "Spodku" kapitalnie, miała już pięć bramek zaliczki nad Norwegią, także dzięki świetnej dyspozycji swojego potężnego bramkarza Dejana Milosavljeva. A Norwegowie zrobili to samo, co dwa dni temu w Krakowie w starciu z Holandią. Podpuścili rywala, po czym przyspieszyli grę i rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść. Norwegia wygrała 31-28 i jest blisko ćwierćfinału.