Telefon, który zniszczył życie wielu seniorów, dzwonił z mieszkania na warszawskiej Pradze Południe. To tam dwóch mężczyzn, ojciec i syn, rozkręciło własne "call center", z którego podszywali się pod niemiecką policję. Cel? Starsze, samotne osoby, które da się zastraszyć historią o wypadku, więzieniu i koniecznej kaucji. Z Niemiec płynęły dziesiątki tysięcy euro. Aż do dnia, gdy wszystko się posypało. Ale zanim funkcjonariusze weszli do środka, usłyszeli zza drzwi rozmowę po niemiecku. To wystarczyło, by natychmiast podjąć decyzję.