Liverpool FC źle zaczął mecz trzeciej kolejki Ligi Mistrzów. Pierwszego gola w tym spotkaniu zdobył Eintracht Frankfurt, ale reakcja gości z Wielkiej Brytanii była spektakularna. Już do przerwy podopieczni Arne Slota prowadzili 3:1, a ich mocną bronią okazały się stałe fragmenty gry. Po zmianie stron goście poszli za ciosem i dopełnili dzieła, które okazało się ich wielkim przełamaniem. Szczególnie zadowolony po tym meczu może być Florian Wirtz, który po 10 meczach "posuchy" w końcu zaliczył udział przy golach drużyny.