„Wściekłe feministki” i „smród szatana” kontra „proszę nie walić się w łeb”. Czyli kto obraża kobiety w Sejmie?

Przed głosowaniem nad nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym doszło do wielu słownych potyczek między posłami. Jedna z nich dotyczyła obrony honoru i czci parlamentarzystek. Z apelem o nieobrażanie kobiet w Sejmie wystąpił z mównicy Joachim Brudziński z PiS. – Niech pan najpierw pouczy swoich kolegów z ław sejmowych, którzy posłanki Nowoczesnej nazywają wściekłymi feministkami, wyuzdanymi ćwierćinteligentkami i smrodem szatana – ripostowała Monika Rosa z Nowoczesnej. Brudziński nie pozostawał jej dłużny: - Niech pani zwróci uwagę swojemu liderowi Ryszardowi Petru, że mówienie do prof. Pawłowicz, żeby puknęła się w łeb (Petru mówił „proszę nie walić się w łeb, jak ja do pani mówię” – red.) jest daleko bardziej niekulturalne, niż przykłady które pani podała.