Dotychczas wielkie reprezentacyjne turnieje kojarzyły mi się z imprezami gwiazd. To one odgrywały kluczowe role i im poświęcano najwięcej miejsca w mediach. Tak było z Michelem Platinim na EURO 84, Diego Maradoną na mistrzostwach świata w 1986 roku, Lotharem Matthausem cztery lata później czy Zinedinem Zidane’m oraz Brazylijczykiem Ronaldo podczas kolejnych mundiali. Teraz mocniej błyszczą gwiazdy trenerów.