Maja Chwalińska mocno postraszyła sklasyfikowaną o ponad 100 pozycji wyżej Chorwatkę Petrę Martić, ale sensacji sprawić nie zdołała. Na pocieszenie po trzysetowym pojedynku w drugiej rundzie turnieju WTA w Warszawie musiała wystarczyć jej owacja od kibiców na miarę tej, którą wcześniej dostała Iga Świątek. - Zostawiłam wszystko, co miałam dzisiaj na korcie, więc nie mam sobie nic do zarzucenia - podkreśla będąca 162. rakietą świata tenisistka. Choć widać po niej, że czuje niedosyt.