PL: Trzy tie-breaki i pięć meczów zakończonych w trzech setach
PlusLiga w tym sezonie nie daje o sobie zapomnieć. Na osiem rozegranych spotkań trzy zakończyły się tie-breakami. Do podziału punktów doszło w starciach GKS-u Katowice ze Ślepskiem Malow Suwałki, Cuprum Lubin z beniaminkiem z Lwowa, a także dość zaskakująco w Lublinie, gdzie Aluron CMC Warta Zawiercie odwróciła losy meczu. Do niespodzianki doszło w Bełchatowie, tam PGE Skra 0:3 przegrała z Projektem Warszawa, bez straty seta swoje mecze wygrali także siatkarze z Rzeszowa, Jastrzębia-Zdroju i Kędzierzyna-Koźla. Liderem tabeli pozostaje Jastrzębski Węgiel, a na ostatnie miejsce spadł BBTS Bielsko-Biała.
6. kampania PlusLigi rozpoczęła się w Katowicach, gdzie o wyniku meczu dość spodziewanie decydował tie-break. Goście dobrze rozpoczęli mecz i to oni również po trzeciej partii byli na prowadzeniu. Choć do rozstrzygnięcia potrzebny był piąty set, to mecz nie był zbyt wyrównany i od początku dominowała jedna lub druga drużyna. Tie-break należał do ekipy z Katowic, której liderem był Jakub Jarosz. Atakujący zdobył 22 oczka i statuetkę MVP. Po drugiej stronie wyróżniał się przede wszystkim Cezary Sapiński, który z 14 oczkami na swoim koncie był najlepiej punktującym graczem w swojej drużynie. – Jest to dla nas ważne zwycięstwo. Dwa punkty jednak zostają u nas. Rywale bardzo nam się postawili. Wiedzieliśmy, że mecz będzie ciężki. Cieszymy się z wygranej. Obyśmy utrzymali tę dobrą passę – mówił po wygranej nowy środkowy GKS-u, Sebastian Adamczyk.
Ponownie kropki nad „i” nie byli w stanie postawić siatkarze z Lwowa. Tym razem prowadzili oni już 2:0 z Cuprum Lubin, a świetnie prezentował się między innymi Wasyl Tupczij czy Julius Firkal. Potem w szeregach podopiecznych Ugisa Krastinsa przestało funkcjonować głównie przyjęcie, rozegrali się natomiast gospodarze. Piłki pewnie kończył Remigiusz Kapica, skuteczny był także Florian Krage i to ich zespół odniósł drugie zwycięstwo w sezonie. – Wróciliśmy z dalekiej podróży. Te dwa pierwsze sety to było to, co graliśmy do tej pory. Uważam, że to dobrze, że drużyna się odrodziła. To nam zaprocentuje tylko na plus. W wielu sezonach, w których grałem, zawsze po takich problematycznych występach, gdzie nie zawsze wszystko wychodzi udało się znaleźć punkt zwrotny, w którym wszystko ruszyło. Mam nadzieję, że teraz to był właśnie ten moment – komentował MVP spotkania, rozgrywający Grzegorz Pająk.
W sobotę wszystkie mecze skończyły się w trzech setach. Sporą niespodziankę sprawili gracze Projektu Warszawa, którzy pewnie, 3:0 pokonali na wyjeździe PGE Skrę Bełchatów. Brak stabilnego przyjęcia nie pozwolił bełchatowianom na grę, do jakiej nas przyzwyczaili. – Rywale stali się pewni siebie, uzyskali kontrolę nad grą. Wiemy, że musimy grać lepiej. Teraz skupimy się na kolejnym meczu. Zapominamy o przegranej i myślimy tylko o tym, co możemy zrobić lepiej. – mówił Dick Kooy. Perfekcyjnie wręcz zagrali za to stołeczni. Liderem był Igor Grobelny, który po raz kolejny odebrał statuetkę MVP, a wspierał go Linus Weber.
Większych szans w Iławie nie mieli siatkarze z Bielska-Białej, którzy wyraźnie ulegli Indykpolowi AZS Olsztyn. Gospodarze byli lepsi w każdym elemencie, w zespole z Podbeskidzia jedynie Jake Hanes zanotował dwucyfrową zdobycz punktową. BBTS słabo spisał się w przyjęciu, co przełożyło się na atak. Podopieczni Javiera Webera skończyli za to 67% swoich akcji w ofensywie, a bardzo dobrze spisał się Karol Butryn, który miał na swoim koncie 14 oczek i 73% skuteczności. To do niego ponownie powędrowało wyróżnienie MVP. – To był zdecydowanie najłatwiejszy przeciwnik z jakim graliśmy w tym sezonie. Staraliśmy się skoncentrować na swojej grze. Wiedzieliśmy, że musimy dobrze zagrać. Wiadomo, że zespół z Bielska w tym sezonie nie będzie najmocniejszy – ocenił Butryn. BBTS spadł na ostatnie miejsce w tabeli, a olsztynianie plasują się na 5. pozycji.
Większych szans rywalom nie dali także siatkarze z Rzeszowa, na wyjeździe 3:0 wygrywając z Cerrad Eneą Czarnymi Radom. Gra jedynie momentami była wyrównana, w najważniejszych fazach wszystkich setów Asseco Resovia odjeżdżała i nie pozwalała się dogonić. Może i gorzej niż zwykle wyglądało jej lewe skrzydło, ale nadrabiał to Jakub Kochanowski, który po raz czwarty w tym sezonie został MVP meczu. Resovia lepiej zagrała w ataku, na stronę rywala posłała też 9 asów serwisowych, po 3 punktowe zagrywki mieli Kochanowski oraz Klemen Cebulj. – Nie da się zagrać spotkania, w którym się będzie dominowało cały czas. Rzeczywiście po dobrym początku sezonu każdy z przeciwników wychodzi na nas presji, bo grają z faworytem i rzucają na szalę wszystko, co mają. To spotkanie również w taki sposób wyglądało, radomianie mieli swoje dobre momenty, na szczęście potencjał naszego zespołu jest na tyle duże, że potrafiliśmy to przetrzymać i przynajmniej na razie wychodzimy z nich obronną ręką – podsumował spotkanie libero rzeszowian, Paweł Zatorski. Jego drużyna pozostaje jedną z dwóch niepokonanych w tym sezonie i plasuje się na pozycji wicelidera tabeli.
Do dobrej gry w PlusLidze wrócili siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, którzy pewnie wykorzystali wszystkie swoje atuty i pokonali Trefl Gdańsk bez straty seta. Kędzierzynianie postawili aż 11 punktowych bloków, po 3 z nich postawili Łukasz Kaczmarek oraz Wojciech Żaliński. Gdańszczanie musieli radzić sobie bez swojego pierwszego atakującego – Bartłomieja Bołądzia, pod jego nieobecność Mariusz Wlazły zdobył 11 oczek, 12 miał na swoim koncie Mikołaj Sawicki. To jednak nie wystarczyło, aby z Kędzierzyna-Koźla wywieźć zwycięstwo chociażby w jednej partii. – Ważne jest, żeby po takich porażkach się podnosić. Teraz mieliśmy wymagającego rywala i cieszymy się, że wygraliśmy za trzy punkty – podsumował MVP meczu i rozgrywający ZAKSY, Marcin Janusz.
Do niespodzianki nie doszło tym razem w Nysie, gdzie miejscowa PSG Stal stanowiła jedynie tło dla świetnie dysponowanych wicemistrzów Polski. Jedynie w pierwszym secie trwała w miarę wyrównana walka, pozostałe zostały zdominowane przez jastrzębian. To oni lepiej zagrywali, co przekładało się na ich bardziej skuteczną grę w ofensywie. Liderem i zdobywcą statuetki MVP ponownie był Stephen Boyer. Gorzej zagrał za to Wassim Ben Tara, który zanotował zaledwie 29% skuteczności ataku. – Poza tym pierwszym setem, w którym końcówka była na styku, kolejne partie kontrolowaliśmy i zasłużenie wygraliśmy. Dobrze zagrywaliśmy, wiedzieliśmy, że Stal może mieć problemy z przyjęciem i tu upatrywaliśmy naszych szans – mówił po wygranej Tomasz Fornal. Podopieczni Marcelo Mendeza nadal nie stracili w tym sezonie ani jednego punktu i zajmuje fotel lidera tabeli.
Blisko sprawienia niespodzianki był LUK Lublin. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza prowadzili już 2:0 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, ale nie potrafili domknąć tego meczu. Goście spotkanie rozpoczęli bez Urosa Kovacevicia i Krzysztofa Rejno w składzie. Serb pojawił się na boisku od trzeciego seta i mocno ustabilizował grę swojej drużyny, między innymi w przyjęciu. Z 16 oczkami na swoim koncie był najlepiej punktującym graczem zawiercian i został wybrany MVP pojedynku w Lublinie. LUK musiał sobie natomiast radzić bez Nicolasa Szerszenia, nie pomogła dobra postawa Wojciecha Włodarczyka i Jakuba Wachnika. Pomimo tego, że ekipa z Lublina nadal nie ma zwycięstwa, to zdobyty punkt do tabeli daje im aktualnie 14. miejsce, wyprzedzając Barkom Każany Lwów oraz BBTS Bielsko-Biała. Zespół z Zawiercia jest aktualnie na 6. pozycji. – Jestem przekonany, że z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej i będzie większa regularność. Mamy też nową linię przyjęcia, która musi ze sobą funkcjonować. W sporcie nie ma czegoś takiego, że za dotknięciem magicznej różdżki wszyscy zaczniemy grać, bo na to potrzeba czasu. Dlatego dla mnie to tym bardziej cenne zwycięstwo, bo pokazuje, że zespół ma charakter i nawet po przegranej z AZS-em Olsztyn, gdzie mieliśmy więcej swoich szans, to w Lublinie wyszedł z naprawdę trudnej sytuacji – podsumował występ swojej drużyny trener Michał Winiarski.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
Artykuł PL: Trzy tie-breaki i pięć meczów zakończonych w trzech setach pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.