Gdy Przemysław Frankowski wyjeżdżał do amerykańskiej ligi MLS, selekcjoner Jerzy Brzęczek ten ruch krytykował, a Cezary Kulesza zastanawiał się, czy to nie aby piłkarska emerytura. Frankowski, cichy bohater finału baraży w Cardiff, na własne piłkarskie szczyty wszedł okrężną drogą. W kadrze "był rzucany po boisku jak worek z kartoflami na giełdzie warzywnej", ale dzisiaj nie ma bez niego zespołu Michała Probierza.