Nauczyciel i trener białostockiej drużyny siatkarek Brunon B. budził kiedyś szacunek, bo zdawał się być nie tylko dobrym pedagogiem, ale i ojcem. Ludzie myśleli, że okazał serce obcemu dziecku (w końcu wziął dziewczynkę pod opiekę, gdy okazało się, że w jej wielodzietnym domu nie starcza pieniędzy na podstawowe rzeczy). Potem był szok. Szybki proces i wyrok. Wprawdzie nieprawomocny, ale Brunon B. i tak poszedł za kraty. Oskarżono go bowiem o straszne czyny: gwałty, rozpijanie małoletnich, posiadanie pornografii dziecięcej. Читать дальше...