"Wkładamy ciało i czekamy, czy piec nie wybuchnie"
"Właściciel zakładu pogrzebowego w Głogowie przyjął zlecenie na realizację pogrzebu kobiety o wadze około 280 kilogramów. Musiał jej ciało wynieść z mieszkania na czwartym piętrze. Nie miał tylu ludzi, więc poprosił o pomoc straż pożarną. Tłumaczyli, że polska straż pożarna jest powołana do ratowania żywych ludzi, a nie przenoszenia zmarłych".